Krzesła pałacowe

 Tak je nazwałam, kiedy zobaczyłam je pierwszy raz. Krzesła w kontenerze na gruz wypatrzyła Ewa, a wyciągnął je stamtąd - jej mąż. Wydały mi się bardzo stare, choć wcale w nie najgorszym stanie.



Potem zaczęłam mieć wątpliwości czy to przypadkiem nie jest współczesna replika, ale gdy zabrałam się do pracy, przestałam je mieć.

Krzesła w mahoniowej okleinie, z mosiężnymi okuciami na przednich nogach i na kolumienkach oparcia oraz z motywem dekoracyjnym z mosiądzu, hebanu i masy perłowej, niewątpliwie są wiekowe. 



To co mnie zmyliło, to współczesne syntetyczne pasy tapicerskie i obicie siedziska przymocowane zszywkami tapicerskimi. Po dokładnym obejrzeniu dostrzegłam ślady wcześniejszych napraw forniru i doszłam do wniosku, że już po wojnie, krzesła były poddane renowacji. Prawdopodobnie wówczas sklejono na nowo rozchwiane nogi, zastosowano nowe pasy, a wełnianą wyściółkę (trawa morska i końskie włosie zostały oryginalne) zastąpiono szarpanką tapicerską. Tapicer nie zmieniał obicia, tylko ponownie je przymocował przy użyciu zszywacza, a oryginalna ozdobną taśmę przykleił klejem na gorąco. Oparcie widocznie było w dobrym stanie i nie ingerowano w nie: wszystkie warstwy wyściółki były oryginalne, tkanina przymocowana małymi kutymi gwoździkami, a taśma przyklejona klejem skórnym.

widoczne wcześniejsze naprawy forniru

Długo się zastanawiałam, ile lat ma ten mebel i jaki styl reprezentuje. Może wewnątrz siedziska wytwórca i renowator zostawili jakieś wskazówki, ale nie było konieczności tak dużej ingerencji i nie miałam jak tego stwierdzić. Widzę w nim dużo elementów ze stylu empire, prosta architektoniczna forma i powściągliwość w zdobnictwie, a jednocześnie użyte zostały szlachetne materiały. Myślę, że mebel powstał na przełomie XIX i XX wieku w stylu klasycyzującym. Ciekawe jak blisko czy też daleko jestem od prawdy 😄

motyw dekoracyjny na oparciu: owalna intarsja z czarnego drewna (heban?),
romboidalna mosiężna wstawka, a w środku kwadracik z masy perłowej, 

Co miałam do roboty? Niby nie tak wiele: naprawy forniru (sporo było wyszczerbień i niewielkich ubytków okleiny), odświeżenie politury i przede wszystkim wymiana przetartej tkaniny obiciowej. Najtrudniejsze okazało się łatanie forniru. To naprawdę wielka sztuka: dobrać odpowiednią okleinę, precyzyjnie wyciąć łatki, ale najtrudniejsze jest dopasowanie koloru do tego istniejącego. Nie wyszło mi idealnie choć pewnie akceptowalnie. Na pocieszenie muszę stwierdzić, że poprzedni renowator też miał z tym problem, a robił to przecież profesjonalista.

Naprawianie forniru
 


Cały efekt renowacji zrobiła nowa tkanina. Poprzednia - żakardowa, była w kolorze buraczkowo-różowym. Pierwotny kolor można była zobaczyć w miejscu podwinięcia materiału, gdzie nie docierało światło więc materiał nie wypłowiał i był burgundowo-złocisty.

Postanowiłam trochę uwspółcześnić wizerunek krzeseł, ale tak by nadal wszystko było spójne. Wybrałam gładką, bardzo dobrą jakościowo dwustronną tkaninę: z jednej strony barwa złota, z drugiej beżowa ze złocistą poświatą. Wybrałam skromniejszą i bardziej uniwersalną wersję. Moim zdaniem krzesła prezentują się znakomicie.




Przy okazji uszyłam im ubranka ochronne - pokrowce, bo większość czasu spędzą w schowku i będę wyciągane jako dodatkowe siedzenie na duże imprezy rodzinne.



Komentarze