Szafka doświadczalna

 Jeżeli robi się coś po raz pierwszy, warto przedtem wypróbować rozwiązanie, na jakimś mniej cennym meblu. Na warsztacie mam teraz sporych rozmiarów przedwojenną, eklektyczną szafę. Mam na nią pomysł, ale nie chcę ryzykować, bo nie jestem pewna efektu. Na szczęście w śmietniku (a jakże!) żoliborskiej kamienicy znalazłam starą łazienkową szafkę. Stanowiła obraz nędzy i rozpaczy, ale w całości wykonana z drewna, a spod wielu warstw farby, wyzierała mosiężna gałka. To mnie przekonało.



Szafkę szacuję na okres tuż przedwojenny lub tuż powojenny. Jest bardzo prosta, nie ma żadnych ozdób, ale solidna i nie tknięta przez drewnojady.

Najwięcej roboty było z usunięciem starej farby olejnej. Naliczyłam 5 warstw! Niestety farba olejna, bardzo mocno wnika w drewno i trudno ją całkowicie usunąć. Oczywiście jest to możliwe, ale aż tak dokładnie nie musiałam jej czyścić. 






Chciałam na niej wypróbować malowanie farbami kredowymi z efektem przecierek. Wszyscy piszą, że nie jest to trudne i mają rację - sama praca nie jest trudna, ale zdecydowanie poza moją strefą komfortu. Lubię nakładać gładkie, cieniutkie warstwy wykończenia. Tymczasem farba kredowa, jest tego zaprzeczeniem: powłoka powinna być gruba, widoczne jest każde pociągnięcie pędzla i na dodatek po pomalowaniu brudzi. Ta praca wzbudziła we mnie taką frustrację, że do końca nie byłam pewna, czy jest dobrze. Na to położyłam wosk i wtedy już było ok - powierzchnia zrobiła się gładka i przestała pylić.

W kolejnym kroku zabrałam się za uzupełnianie braków. W środku szafki było miejsce na dwie szufladki, ale jednej brakowało. Postanowiłam ją dorobić, co było dla mnie novum. Dorabiałam już półki, poprzeczki, ale szuflady jeszcze nigdy. Niby to nic trudnego, ale ja nie dysponuję specjalistycznymi piłami czy frezarkami, musiałam wszystko zrobić ręcznie. Oryginalna szufladka miała malutką, drewnianą, ręcznie zrobioną gałkę. Najpierw myślałam, żeby z niej zrezygnować i po prostu kupić dwie nowe identyczne. Jednak ta gałka była tak urocza, że postanowiłam dorobić drugą i nawet mi się udało!


Szafka ma nadal urzędować w łazience. Może będą w niej leki, może kosmetyki, a może jakieś środki czystości. Znając życie, na pewno nie raz butelki się przewrócą i zawartość wycieknie. Dlatego postanowiłam, że środek musi być porządnie zabezpieczony. Wnętrze zostało pomalowane białą, odporną farbą. Natomiast półki i szufladki wykleiłam folią w klasyczny wzór . 


Musiałam zrobić jeszcze jedną naprawę, której nigdy dotąd nie robiłam. Niestety w trakcie rozkręcania szafki, potłukłam szybę w drzwiczkach. Ze starej witryny kuchennej, wyjęłam szybę, ale konieczne było jej przycięcie. Wspólnymi siłami moimi i "latorośli" przycięłyśmy szybę do odpowiedniego formatu. Cięcie wyszło idealnie.Od spodu położyłam mleczną folię statyczną.

Na koniec wyczyściłam zawiasy i mosiężny uchwyt. 


"I po co tak się męczyłaś ze zdzieraniem farby, szlifowaniem i malowaniem, skoro na koniec znów szafka wygląda jak stara i zniszczona" - podsumowało moją pracę Dziecko. 😄

Komentarze