Krzesła gięte PRL

Niby nic specjalnego: para zwykłych krzeseł z giętej buczyny z czasów PRL. 



Na tyle wydawały mi się pospolite, że nawet nie zrobiłam im zdjęcia, gdy przywiozłam je do domu. Znalezione jak zwykle na śmietniku, jedno pozbawione sklejki na siedzisku, oba mocno sfatygowane i ze śladami żerowania kołatków. Procedura jak zwykle:

  • rozłożenie na części,
  • nałożenie preparatu owadobójczego,
  • naprawa uszkodzeń i pęknięć,
  • szlifowanie, bejcowanie i lakierowanie
  • tapicerowanie
  • złożenie i skręcenie.


Oba egzemplarze dostały nową, płaską sklejkę na siedzisko (oryginalna była wyprofilowana), w związku z tym dołożyłam piankę, dla wygody siedzenia. Postanowiłam zrobić tapicerkę "z pazurem", żeby dodać trochę charakteru. Krzesła mają specyficzne proporcje: dość niskie oparcie przy smukłych, zgrabnych nogach. Gdy na nie patrzę, mam skojarzenie z długonogimi, egzotycznymi tancerkami. 



A jak Wam się podobają?


Komentarze