Dopiero co skończyłam renowację krzesełek projektu M. Zielińskiego, a już zabieram się za takie autorstwa R. Hałasa. Tym razem to nie moje krzesło, tylko Małgosi i na dodatek trochę dziwne: tapicerowane siedzenie i oparcie, ale 2 płozy pod spodem!
Poszperałam więc w necie i znalazłam odpowiedź na moje pytania. Krzesełko Małgosi to typ A 5908 prawdopodobnie również projektu R. Hałasa: konstrukcja z dwoma płozami pod siedziskiem i drewnianym oparciem. Natknęłam się także na projekt A 5908 VAR czyli z tapicerowanym oparciem. Gdy zdejmowałam tkaninę z oparcia wyłoniło się ładne bukowe drewno. Jej komplet był odnawiamy w latach 80-tych przez tapicera i może wtedy dokonano przeróbki, a może miękkie oparcie było od początku. Teraz już nie ma co roztrząsać, bo musi pozostać w dotychczasowej wersji - klej i zszywki uszkodziły drewno.
Praca była nietypowa z jeszcze jednego powodu. Meble są na wyposażeniu letniego domu pod Augustowem. Zazwyczaj przyjeżdżam tam z Małgosią na kilka dni, a zajęć jest mnóstwo: porządki w domu, ogród, wycieczki nad jezioro i do lasu. Za mało jest czasu, żeby za jednym zamachem gruntownie odnowić wszystkie 4 krzesła. W trakcie październikowej bytności zdążyłam tylko zdjąć materiał z oparć, odkręcić siedziska i gruntownie umyć drewno. Postanowiłam więc maksymalnie uprościć proces odnawiania i eksperymentalnie jedno z krzesełek przyjechało do Warszawy. Na nim wypróbowałam moje patenty.
Najbardziej pracochłonny i czasochłonny etap to usuwanie starych powłok, szlifowanie i naprawa konstrukcji. Meble Małgosi były w bardzo dobrym stanie: nic nie trzeba było naprawiać, nie było żadnych ubytków, śladów żerowania szkodników ani nawet głębszych rys. Jedynie lakier miejscami całkowicie się złuszczył i widać było surowe drewno w naturalnej barwie. Co zrobiłam:
- gruntownie umyłam drewno (jeszcze w trakcie pobytu na wsi)
- delikatnie wyszlifowałam całość drobnoziarnistym papierem, żeby usunąć pozostałe zabrudzenia i zmatowić lakier
- potraktowałam bejcą dobraną do dotychczasowego koloru (bejca wniknęła w drewno w miejscach gdzie nie było już lakieru)
- jeszcze raz zmatowiłam bardzo drobnym papierem ściernym
- polakierowałam całość lakierobejcą dopasowaną do pierwotnego koloru krzesła (żeby w razie czego wyrównać koloryt)
Komentarze
Prześlij komentarz