Krzesło z toczonymi nogami

 To chyba najciekawsze krzesło jakie do tej pory zdarzyło mi się odnawiać. To także skarb ze śmietnika, ale nie mój i nie teraźniejszy. Ze śmietnika wyciągnął je brat Małgosi pewnie 40 lat temu.  

 

Mijały lata, brat wyprowadził się z rodzinnego domu i wyjechał z Warszawy, potem rodzinę założyła Małgosia i również przeniosła się na swoje. Po latach krzesełko zostało wywiezione do letniego domu Małgosi pod Augustowem, gdzie je wypatrzyłam. Małgosia szalała w ogrodzie, a ja postanowiłam przywrócić mu blask. Krzesło miało zgrabną lekką sylwetkę i ciekawe wykończenie. Tylne nogi były proste, ale przednie dekoracyjnie toczone i ozdobione na dole mosiężnymi okuciami.

Pierwsze szlifowanie przed zaaplikowaniem środka na szkodniki drewna


Wykonane z drewna dębowego padło niestety (jak to często w starych meblach bywa) ofiarą żerowania larw kołatków. Oczyściłam więc wstępnie drewno, zaaplikowałam strzykawką do dziurek i pędzlem na zewnątrz odpowiedni preparat i owinęłam szczelnie folią. W takim stanie przyjechało ze mną do Warszawy. 


Krzesełko w jednym miejscu było pęknięte i wymagało klejenia oraz brakowało jednego szczebelka w oparciu. W pobliskim zakładzie pan stolarz dociął mi odpowiednią dębową listewkę. Potem zabrałam się za szpachlowanie otworów po kołatkach oraz dokładne oczyszczenie i wyszlifowanie drewna. Jak ma być wykończone krzesło, decydowała Małgosia i ona wybierała bejcę i tkaninę na obicie. Zdecydowała, że krzesło będzie tak jak pierwotnie ciemnobrązowe i wybrała bejcę w kolorze "palisander indyjski". Pierwszy raz pracowałam z bejcą olejową. Na początku miałam obawy, ale okazała się bardzo przyjazna w aplikacji i doskonale zabarwiła kit, którym wypełniłam ubytki. W przypadku bejcy wodnej, zawsze miałam z tym problem i musiałam robić dodatkowy retusz. Po pierwszej warstwie bejcy, krzesło wydało mi się pstrokate, dopiero druga warstwa uspokoiła kolorystykę choć nadal ładnie było widać rysunek słoi.


Siedzisko miało być tapicerowane i Małgosia wybrała piękną tkaninę. Subtelne motywy roślinne kojarzą mi się z secesją. Wg mnie to właśnie tkanina przesądziła o efekcie końcowym.


Cały czas nurtowały mnie pytania: z jakiego okresu jest krzesło, kiedy powstało, jaki styl reprezentuje? Brakuje mi niestety wiedzy na temat historii meblarstwa, ale staram się wyszukiwać jak najwięcej informacji i dokształcać się. Przeczytałam sporo artykułów o poszczególnych stylach, obejrzałam mega ciekawy cykl filmów o historii krzesła (polecam!), a na koniec zaopatrzyłam się w książkę polecaną na moim ulubionym blogu starychmebliczar.pl. Wygląda, że krzesełko jest w stylu eklektycznym. Jeśli się mylę, liczę że ktoś mnie poprawi.

Praca została skończona, po powrocie Małgosi z wakacji (stęskniła się już za swoim wiejskim domem) i moim (jutro wyjeżdżam), krzesełko zostanie do niej zawiezione. Zdradzę tylko, że to nie jedyny mebel, który zaczęłam tam odnawiać. Bowiem w swoim letnim domu ma Małgosia kilka starych i naprawdę ciekawych rzeczy. Na pewno przy kolejnych odwiedzinach, nie będę się nudziła. 😊





Komentarze