Koronawirus ma się dobrze, niestety. 😪 Jesteśmy na początku epidemii i najgorsze jeszcze przed nami. Żeby tego najgorszego było najmniej, trzeba przerwać łańcuch zakażeń czyli zostać w domu.
Troszkę wychodzę, po zakupy dla siebie i rodziców, i to tyle. Coś jednak w tym domu trzeba robić. Przeczytałam już ze 3 kryminały, obejrzałam chyba wszystkie programy wnętrzarskie, podeptałam trawniki w butach z kolcami, posadziłam ukorzenione barwinki, podcięłam trzmielinę i zrobiłam sadzonki, i wciąż czasu za dużo. Pora więc na domowe rękodzieło.
Pierwsze moje dzieło to skórzane pudełko. Jakiś czas temu potrzebowałam kilku pudełek do przechowywania więc kupiłam takie materiałowe po 10 zł. Potem pomyślałam, że mogę zrobić sama i to duże elegantsze, z materiałów z recyklingu. Bazę stanowi zwykła tektura, na którą nakleiłam kawałki skóry. To pozostałość po skórzanej kanapie. Siedziska i oparcia były bardzo zniszczone, ale tył i boki też były obite skóra, która była w stanie idealnym. Do tego sznurek bawełniany. Nie powiem - roboty trochę było. Najpierw wycięcie 5 kwadratów o takich samych wymiarach, potem łączenie skóry z kartonem. Najdłużej mi zeszło na robieniu otworów dziurkaczem kaletniczym. Natomiast szycie, to już była sama przyjemność. W sumie wydałam na materiały (butapren i sznurek) 20 zł, włożyłam sporo swojego czasu, ale z efektu jestem zadowolona. Podoba Wam się?
Druga moja praca, to trochę powtórka z rozrywki: wełniany sweterek przerobiony na poszewkę na poduszkę. Pamiętacie? Tym razem pod nożyce trafił szary wełniany sweter. Teraz wygląda tak. 😀
Jednak najbardziej dumna jestem z ostatniej pracy, bardzo na czasie - uszyłam maseczki ochronne. Już od dłuższego czasu maseczek nie uświadczysz. Zresztą nawet, to jednorazowe wystarczą tylko na raz. Mnóstwo dziewczyn szyje maseczki bawełniane dla szpitali i przychodni głównie dla personelu pomocniczego. Takie maseczki nie uchronią przed wirusem, ale stanowią barierę mechaniczną w przypadku kichania i kaszlenia. Chyba jeszcze ważniejsze jest to, że uniemożliwiają bezwiedne dotykanie ust i rąk i w ten sposób przenoszenie zarazków. Bawełniane maseczki można prać w wysokiej temperaturze i dzięki temu używać wielokrotnie. Ja jednak miałam coś jeszcze lepszego niż bawełna (przynajmniej tak mi się wydaje), a mianowicie materiał antyroztoczowy o bardzo gęstym splocie, ale oddychający. Ten materiał wg opisu producenta stanowi jeszcze lepszą barierę mechaniczną, zatrzymuje też bakterie choć wirusów już nie 😟i można go również prać w wysokiej temperaturze. Jest niestety dość drogi, ale ja miałam resztki. Sama nie wiem, po co zostawiłam takie 20-centymetrowej szerokości kawałki. Normalnie do niczego się ich nie użyje, ale na maseczki okazały się być idealne. Wyszło mi 10 sztuk, po jednej dla każdego członka mojej rodziny. Po uszyciu były ozonowane, szczelnie zapakowane i dostarczone, gdzie trzeba. Jak wam się podobam w maseczce?
Pomysłów na kolejne prace mam sporo. Niektóre już zaczęłam. Będę jeszcze o tym pisać. Pozdrawiam z nadzieją, że będzie lepiej, a nie gorzej.
Troszkę wychodzę, po zakupy dla siebie i rodziców, i to tyle. Coś jednak w tym domu trzeba robić. Przeczytałam już ze 3 kryminały, obejrzałam chyba wszystkie programy wnętrzarskie, podeptałam trawniki w butach z kolcami, posadziłam ukorzenione barwinki, podcięłam trzmielinę i zrobiłam sadzonki, i wciąż czasu za dużo. Pora więc na domowe rękodzieło.
Pierwsze moje dzieło to skórzane pudełko. Jakiś czas temu potrzebowałam kilku pudełek do przechowywania więc kupiłam takie materiałowe po 10 zł. Potem pomyślałam, że mogę zrobić sama i to duże elegantsze, z materiałów z recyklingu. Bazę stanowi zwykła tektura, na którą nakleiłam kawałki skóry. To pozostałość po skórzanej kanapie. Siedziska i oparcia były bardzo zniszczone, ale tył i boki też były obite skóra, która była w stanie idealnym. Do tego sznurek bawełniany. Nie powiem - roboty trochę było. Najpierw wycięcie 5 kwadratów o takich samych wymiarach, potem łączenie skóry z kartonem. Najdłużej mi zeszło na robieniu otworów dziurkaczem kaletniczym. Natomiast szycie, to już była sama przyjemność. W sumie wydałam na materiały (butapren i sznurek) 20 zł, włożyłam sporo swojego czasu, ale z efektu jestem zadowolona. Podoba Wam się?
Druga moja praca, to trochę powtórka z rozrywki: wełniany sweterek przerobiony na poszewkę na poduszkę. Pamiętacie? Tym razem pod nożyce trafił szary wełniany sweter. Teraz wygląda tak. 😀
Jednak najbardziej dumna jestem z ostatniej pracy, bardzo na czasie - uszyłam maseczki ochronne. Już od dłuższego czasu maseczek nie uświadczysz. Zresztą nawet, to jednorazowe wystarczą tylko na raz. Mnóstwo dziewczyn szyje maseczki bawełniane dla szpitali i przychodni głównie dla personelu pomocniczego. Takie maseczki nie uchronią przed wirusem, ale stanowią barierę mechaniczną w przypadku kichania i kaszlenia. Chyba jeszcze ważniejsze jest to, że uniemożliwiają bezwiedne dotykanie ust i rąk i w ten sposób przenoszenie zarazków. Bawełniane maseczki można prać w wysokiej temperaturze i dzięki temu używać wielokrotnie. Ja jednak miałam coś jeszcze lepszego niż bawełna (przynajmniej tak mi się wydaje), a mianowicie materiał antyroztoczowy o bardzo gęstym splocie, ale oddychający. Ten materiał wg opisu producenta stanowi jeszcze lepszą barierę mechaniczną, zatrzymuje też bakterie choć wirusów już nie 😟i można go również prać w wysokiej temperaturze. Jest niestety dość drogi, ale ja miałam resztki. Sama nie wiem, po co zostawiłam takie 20-centymetrowej szerokości kawałki. Normalnie do niczego się ich nie użyje, ale na maseczki okazały się być idealne. Wyszło mi 10 sztuk, po jednej dla każdego członka mojej rodziny. Po uszyciu były ozonowane, szczelnie zapakowane i dostarczone, gdzie trzeba. Jak wam się podobam w maseczce?
Pomysłów na kolejne prace mam sporo. Niektóre już zaczęłam. Będę jeszcze o tym pisać. Pozdrawiam z nadzieją, że będzie lepiej, a nie gorzej.
Komentarze
Prześlij komentarz