Grunt to podłoga, a podłoga to podstawa. Z kolei podstawa powinna być solidna, a miło by było, żeby również ładna. Mieszkanko, w które zainwestowałam oszczędności, nie miało podłóg ani solidnych, ani ładnych. Już z daleka pachniało tandetą (najtańsze i jakościowo najgorsze panele jakie kilkanaście lat temu można było kupić), na dodatek mocno zużyte, a jak się bliżej przyjrzałam, to po partacku położone. Miałam nadzieję, że znajdę pod nimi oryginalną drewnianą podłogę.
Dziwnie łatwo dało się zerwać panele w przedpokoju, a pod nimi była już tylko tragedia. 😭
Rzeczywiście oryginalnie była tu podłoga z bukowych klepek, ale chyba przeszła niejeden potop. Wiadomo już było, że klepki się nie ostaną i zaczęłam je zrywać. Okazało się, że do cementowej posadzki zostały przyklejone czarnym lepikiem bardzo toksycznym i rakotwórczym. Czym prędzej zakupiłam maskę na zanieczyszczenia chemiczne i dalsza pracę kontynuowałam już w przebraniu ufoludka, a po głowie chodziły mi czarne myśli o konieczności wymiany podłogi w całym mieszkaniu.
Jednak im dalej od drzwi łazienki tym stan klepek był coraz lepszy, a na końcu malutkiego przecież przedpokoju lepiku pod klepkami już nie było, za to wpusty deszczułek były przybite gwoździami do posadzki. Klepki z warstwą rakotwórczego lepiku zostały zapakowane do foliowych worków i taki toksyczny pakunek zawiozłam do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (tak to się oficjalnie nazywa). Bardzo się przyłożyłam do szczelnego pakowania, bo przecież to takie niebezpieczne, a na miejscu kazano mi je rozpakować i luzem wrzucić do odpowiedniego kontenera.😳
W łazience na podłodze leżało linoleum więc przynajmniej nie było problemu z demontażem. Ponieważ mieszkanie jest malutkie to postanowiłam jak najbardziej ujednolicić podłogę i w łazience, przedpokoju oraz aneksie kuchennym na podłodze wylądowały kafle w kolorze betonu.
To był dopiero początek moich zmagań z podłogą. Resztę Wam opowiem w kolejnej części 😀
Tandetne panele na podłodze |
Dziwnie łatwo dało się zerwać panele w przedpokoju, a pod nimi była już tylko tragedia. 😭
Podłoga nie do uratowania |
Rzeczywiście oryginalnie była tu podłoga z bukowych klepek, ale chyba przeszła niejeden potop. Wiadomo już było, że klepki się nie ostaną i zaczęłam je zrywać. Okazało się, że do cementowej posadzki zostały przyklejone czarnym lepikiem bardzo toksycznym i rakotwórczym. Czym prędzej zakupiłam maskę na zanieczyszczenia chemiczne i dalsza pracę kontynuowałam już w przebraniu ufoludka, a po głowie chodziły mi czarne myśli o konieczności wymiany podłogi w całym mieszkaniu.
W takiej masce pracowałam |
Jednak im dalej od drzwi łazienki tym stan klepek był coraz lepszy, a na końcu malutkiego przecież przedpokoju lepiku pod klepkami już nie było, za to wpusty deszczułek były przybite gwoździami do posadzki. Klepki z warstwą rakotwórczego lepiku zostały zapakowane do foliowych worków i taki toksyczny pakunek zawiozłam do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (tak to się oficjalnie nazywa). Bardzo się przyłożyłam do szczelnego pakowania, bo przecież to takie niebezpieczne, a na miejscu kazano mi je rozpakować i luzem wrzucić do odpowiedniego kontenera.😳
W łazience na podłodze leżało linoleum więc przynajmniej nie było problemu z demontażem. Ponieważ mieszkanie jest malutkie to postanowiłam jak najbardziej ujednolicić podłogę i w łazience, przedpokoju oraz aneksie kuchennym na podłodze wylądowały kafle w kolorze betonu.
To był dopiero początek moich zmagań z podłogą. Resztę Wam opowiem w kolejnej części 😀
Komentarze
Prześlij komentarz